poniedziałek, 18 lipca 2011

Kuchenne must have part I

Każdy domowy kucharz, obojętnie, czy gotuje z pasją czy pasjami uchyla się od gotowania, ma wypracowany zestaw żelaznych produktów, których zapasy przechowuje w kuchennych szafkach. I to wcale nie w ich czeluściach, tylko na pierwszym planie i w zasięgu ręki. Mój zestaw, który na własny użytek nazywam repertuarem, pozwala przygotować co najmniej kilkanaście pysznych dań w mniej niż kilkanaście minut, czyli przydaje się zwłaszcza wtedy gdy (1) jestem bardzo głodna, (2) miałam ciężki dzień w pracy i ostatnie o czym marzę, to stanie przy garach, (3) goście poczują nagły głód, lub wreszcie gdy (4) chcę komuś zaimponować niezwykłym "talentem" kulinarnym nie poświęcając na to kilku dni cennego urlopu. Oto lista:

1. Oliwa z oliwek z pierwszego tłoczenia
Zawsze mam dwie butelki oliwy. Jedną przedniego gatunki, diablo drogą i z tego względu dawkowaną dość oszczędnie, wspaniałą chociażby do pesto, sałatek, bruschetty, makaronu z oliwą i czosnkiem... Druga butla zawiera dobrą - ale nie wyśmienitą - gatunkowo oliwę z pierwszego tłoczenia, w której nie szkoda mi smażyć, gotować czy marynować.

2. Świeża bazylia w doniczce na słonecznym parapecie
Kiedyś próbowałam wyhodować bazylię samodzielnie, ale ze względu na moje częste podróże, zawsze kończyło się to wielkim niepowodzeniem. Teraz kupuję zioła w sklepach, odrośnięte, zieloniutkie, sprężyste. Wystarczy tylko regularnie podlewać, najlepiej odwapnioną wodą i tylko wtedy, gdy powierzchnia ziemi w doniczce lekko się przesuszy. Hodowanie bazylii jest nie jest zajęciem wymagającym poświęcenia, wręcz przeciwnie - bazylia nie lubi zbytniej troskliwości i zasilana nawozem całkiem traci swój smak i aromat. Wystarcza jej woda i sporo światła.
Jeśli planuję wyjechać na dłużej i nie mam nikogo, kto mógłby się zaopiekować moim ziołowym ogródkiem parapetowym, całe gałązki bazylii po prostu zamrażam.

Fot. Kamila Mianowicz

3. Suszone oregano
Z naciskiem na suszone. O ile suszenie bazylii uwalnia zawarte w niej gorzkie substancje, o tyle ten sam proces wykonywany na oregano pozwala mu rozwinąć całą paletę smaków i aromatów. Nigdy nie kupuję "na zapas" (na przykład wielkich rodzinnych opakowań), bo raz otwarte oregano dość szybko wietrzeje. Oczywiście wszystkie suszone zioła powinno przechowywać się w szczelnie zamkniętych nieprzezroczystych pojemnikach (światło źle na nie wpływa), ale ja wolę te przezroczyste, ponieważ po pierwsze moja kuchnia wielkości pudełka na buty i tak nie ma okna, po drugie zioła i przyprawy są zbyt ładne, aby trzymać je w zamknięciu, i w końcu po trzecie, oregano zużywam w takim tempie, że nie ma szans zwietrzeć. Jest obowiązkowym składnikiem kuchni włoskiej, podpisującej listę obecności na moim stole co najmniej dwa razy w tygodniu.

4. Orzechy piniowe
Tak naprawdę są to nasiona, dojrzewające ukryte wśród łusek nasiennych śródziemnomorskiej sosny pinii. Malutkie, tłuste, łezkowate w kształcie orzechy to moja druga, po bazylii, obsesja. W Szczecinie dość trudno je dostać, poza tym są skandalicznie drogie, dlatego najczęściej zamawiam większe ilości przez internet i dzielę się z całą rodziną. Pinioli nie powinno się zbyt długo przechowywać (jełczeją; bardzo, ale to bardzo nie lubię tego słowa), jednak można przedłużyć ich żywot poprzez trzymanie w lodówce lub zamrażarce. Orzechy piniowe są idealne w bazyliowym pesto.

Fot. Kamila Mianowicz

5. Czosnek
Koniecznie polski, bo, w przeciwieństwie do supermarketowego chińskiego, jest aromatyczny, soczysty i nie tak mocno palący. Jeśli nie mogę dostać świeżego, z konieczności zadowalam się płatkami suszonego. Właściwie nie ma potrawy, która może obejść się bez czosnku nie tracąc na smaku i aromacie. Jest niezbędny w pesto, makaronie aglio e olio, pieczony w łupinkach staje się słodki i doskonale pasuje do zup i grzanek.

Fot. Kamila Mianowicz

3 komentarze:

  1. nie mogę Ciebie czytać, bo zaraz zachciewa mi się jeść ;D ale odkąd wiem, że piszesz, zaglądam codziennie z nadzieją na nowy wpis :D

    u mnie by doszło jeszcze: chilli i pieprz czarny jak i zielony i czerwony, chociaż pomijając orzechy piniowe, w sumie mam w swoim podręcznym zestawie przypraw, jednak nie używam :D ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo przydatny post.
    Strasznie jestem ciekawa, co jeszcze masz w swoim repertuarze.

    OdpowiedzUsuń
  3. dziękuję :)
    część druga niebawem, jak tylko wrócę z wojaży

    pozdrawiam, Kamila

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za komentarze :)