sobota, 25 czerwca 2011

Czereśniowi finansiści

O tym, że populacja pszczół zmniejsza się z roku na rok w bardzo szybkim tempie wiedziałam od dawna. Ale nie miałam pojęcia, że to samo dzieje się ze szpakami - a chyba się dzieje, jako że nasze wiekowe, olbrzymie drzewo czereśniowe odwiedził w tym roku tylko jeden skrzydlaty szkodnik, który - najadłszy się do syta - nigdy więcej nie powrócił. Zwykle przeżywaliśmy inwazję, prawie że nalot dywanowy, a drzewo zamieniało się w ptasi bar szybkiej obsługi - kilka dni zaledwie wystarczało, aby całkiem je ogołocić. Pomimo że nasza walka o czereśnie toczyła się na wszystkich frontach, i tak wychodziliśmy z niej przegrani, z zaledwie wiaderkiem (albo w najlepszym przypadku dwoma) słodkich czerwonych owoców, które zresztą znikały w szybkim tempie w naszych przewodach pokarmowych. Nigdy nie zawracałam sobie głowy wyszukiwaniem przepisów zawierających czereśnie. Nigdy, aż do teraz. Czereśni mamy mnóstwo, nie bylibyśmy w stanie ich zjeść nawet gdybyśmy zastąpili nimi śniadania, brunche, lunche, obiady i kolacje. Trzeba było je jakoś zagospodarować. Część wylądowała w słojach i butlach - ale o tym kiedy indziej - część zaspokoiła nasze umiłowanie słodyczy wszelkiej maści. Przepis na czereśniowych finansistów, czyli migdałowe babeczki z czereśniami, znalazłam tutaj i chyba po raz pierwszy w życiu niczego w nim nie zmieniłam. Jest doskonały, muffinki wychodzą puszyste, wilgotne i śliczne. I bardzo szybko znikają. Tak jak czereśnie jeszcze rok temu.


Fot. Kamila Mianowicz


Składniki (na 12 sztuk):
160 g cukru pudru
105 g zmielonych migdałów
135 g białek jajek
135 g solonego masła
łyżeczka proszku do pieczenie
1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
12 dorodnych czereśni z ogonkami

Masło rozpuszczam na malutkim ogniu, po czym zwiększam temperaturę i, mieszając, lekko je przypalam, aż uzyska orzechową barwę. W misce za pomocą łyżki łączę wszystkie suche składniki. Dodaję białka jajek i miksuję na gładką masę, po czym wlewam gorące masło. Ciasto przekładam do muffinkowej blachy wyłożonej papierowymi foremkami, mniej więcej do 3/4 wysokości. Na środek każdej babeczki wkładam jedną czereśnię, ogonkiem do góry. Pieczenie jest nieco bardziej skomplikowane - najpierw 5 minut w temperaturze 230 stopni, potem 4 minuty w 200 stopniach, na koniec wyłączam nagrzewanie piecyka i pozostawiam ciastka na kolejne 5 minut, aby doszły. Gorące muffinki są bardzo miękkie i łatwo się odkształcają, dlatego najlepiej odczekać kolejne 10 minut, aż nieco ostygną. Albo - jeśli jest się mną - ryzykować poparzenie palców i jeść jeszcze gorące, w końcu dla żołądka kształt nie ma znaczenia.

Sekret czereśniowych finansistów tkwi w szybkim tempie przygotowania ciasta. Marudzenie przy odmierzaniu składników i powolne ich łączenie jest niewskazane - najlepiej wcześniej przygotować potrzebne porcje składników i ustawić je na blacie w kolejności dodawania. Kluczowe jest błyskawiczne wlanie gorącego masła do masy (druga porcja nie wyrosła zbyt ładnie dlatego że dodałam zbyt chłodne masło), utarcie ciasta mikserem i szybkie przełożenie do foremek.

Bon appétit Messieurs Dames!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za komentarze :)