poniedziałek, 11 lipca 2011

Tagliatelle z wędzonym łososiem

Narzekałam już na smak wędzonego łososia dostępnego w polskich sklepach (o tu). Wiem, ostatnio bardzo dużo narzekam, zwłaszcza na jedzenie, ale to nie moja wina - jeśli ktoś kiedykolwiek dostąpił kulinarnego raju, to niczego innego nie będzie chciał jeść. To narzekanie jest całkowicie uprawomocnione - łosoś jest za tłusty, za gumowaty, ma zbyt twardą skórkę i zbyt dużo konserwantów. Ale do jednej potrawy nadaje się bardzo; potrawy, w której wszystkie jego wady znikają, ewentualnie są sprytnie maskowane przez smak i konsystencję innych składników - tagliatelle z sosem śmietanowo-łososiowym. Obróbka termiczna zmiękcza twarde włókna łososia, śmietana łagodzi jego nadmierną słoność, pieprz wydobywa morski smak i aromat. Sos jest mało efektowny, pudrowo-różowy w kolorze, ale za to bardzo wyrazisty w smaku, wspaniale pasuje do makaronu i wszyscy, którzy go próbują, są zachwyceni. Czego chcieć więcej...



Przygotowanie potrawy zajmuje dosłownie 6 minut, bo tyle trwa ugotowanie makaronu. Nie będę ukrywać, że w tygodniach wypełnionych pracą od świtu do nocy - jak choćby ma to miejsce ostatnimi czasy - makaron w różnych postaciach to moje główne (żeby nie powiedzieć jedyne...) danie. Wersji znam mnóstwo (choćby taką i taką). Kluczowa jest tu szybkość uzyskania pysznego, regenerującego, pocieszającego i przywracającego siły i dobry humor dania, bo zazwyczaj, gdy jestem głodna, zmieniam się w potwora. Naprawdę wielkiego potwora. Egoistycznego, marudnego, wrednego i wściekłego Hulka.


Składniki (na 1 porcję):
4 gniazdka makaronu tagliatelle lub podobna ilość dowolnego ulubionego makaronu
sól i oliwa do ugotowania makaronu
70 g wędzonego łososia w kawałkach
100 ml śmietany 18%
5 ziaren zielonego pieprzu
szczypta posiekanego koperku
ewentualnie świeżo starty parmezan do smaku

Makaron gotuję al dente w dużej ilości osolonej wody z dodatkiem oliwy.
W garnku podgrzewam śmietanę - na bardzo małym ogniu, tak aby się nie zważyła ani nie wykipiała. Wrzucam do niej kawałki łososia i rozgniecione ziarna pieprzu, gotuję kilka minut aż łosoś stanie się jasnoróżowy (łososiowy...) i zacznie z łatwością rozpadać się na pojedyncze włókna.
Makaron odcedzam, wykładam na talerz i polewam sosem łososiowym. Posypuję koperkiem i ewentualnie startym parmezanem.

Drobna uwaga: wiem, że tagliatelle au saumon nie wygląda specjalnie atrakcyjnie, ale doświadczenie mnie nauczyło, że najsmaczniejsze są dania niepozorne, których nikt nie podejrzewa o przyprawianie gęby o niebo kulinarne, gdy tymczasem wykwintne i wymyślne często rozczarowują (jak choćby rosyjskie bliny z kawiorem, brrr).
Zatem:

Bon appétit Messieurs Dames!

3 komentarze:

  1. Bdb danie, fajne na dzisiejszy upał - rewelacyjnie mało czasu spędziliśmy w kuchni:)Dziękujemy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Również już kilak razy w bardzo podobny sposób przyrządzałem to danie i faktycznie wychodzi ono bardzo smakowicie. Ja również bardzo preferuję przepisy z https://mowisalmon.pl/przepisy/ i jestem zdania, ze to właśnie one są bardzo smaczne gdyż występuje w nich łosoś, czyli moja ulubiona ryba.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za komentarze :)