niedziela, 1 maja 2011

Home made pizza

Smak pizzy zależy od sposobu jej pieczenia i od sposobu jej jedzenia. Nic nie dorównuje pizzy dopiero co wyjętej z tradycyjnego pieca opalanego drewnem, lekko podrumienionej na spodzie, podanej razem z kieliszkiem czerwonego wina stołowego w zatłoczonej, hałaśliwej, wiejskiej włoskiej trattorii. Bardzo żałuję, że tego smaku i aromatu nie da się w pełni odtworzyć w domowych warunkach - bo elektryczne lub gazowe piekarniki nie radzą sobie tak dobrze z dopiekaniem ciasta, bo znalezienie prawdziwej mozzarelli wymaga porządnego przetrząsania sklepowych półek, bo dobre wina stołowe to wciąż rzadkość... Narzekam, ale mimo to lubię przygotowywać domową wersję włoskiej pizzy. Ugniatanie miękkiego, ciepłego, elastycznego ciasta ma w sobie coś terapeutycznego, poza tym pizza jest najmniej stresującym daniem, jakie znam. Podstawowy przepis na ciasto jest bardzo prosty - zawsze zdumiewa mnie to, że z prawie że przypadkowego połączenia kilku podstawowych składników można uzyskać coś tak doskonałego. To, co wrzucam na wierzch, jest wypadkową kilku rzeczy: przeglądu lodówki, przetrząsania słoiczków z przyprawami oraz stanu ducha, który z kolei zależy od fazy księżyca, pory przypływu, kierunku wiatru, ciśnienia atmosferycznego i kilku innych - równie nieracjonalnych - przyczyn.
Najbardziej lubię pizzę z kurczakiem, ananasem, papryką i curry, ale prawdę mówiąc nie gardzę żadną wersją (cóż, może poza pizzą o smaku kebaba...).


Efekt przeglądu lodówki i półki z przyprawami. Fot. Kamila Mianowicz


Składniki:
czubata łyżeczka świeżych drożdży
pół szklanki letniej wody
4 łyżki oleju
pół łyżeczki soli
łyżka przyprawy: suszone pomidory z czosnkiem i bazylią
szczypta cukru (pół łyżeczki)
300 g mąki (ok. 2 szklanki)
 
Drożdże rozpuszczam w ciepłej wodzie z dodatkiem cukru, odstawiam na chwilę. Gdy powierzchnia zaczyna lekko pracować („bąbelkować”), wlewam olej, dodaję sól i przyprawy i pół szklanki mąki. Ucieram ciasto mikserem na dużych obrotach, stopniowo dodając pozostałą mąkę, aż do uzyskania pożądanej konsystencji. Ciasto powinno odchodzić od ścianek miski, ale jednocześnie musi być dość lepkie i wilgotne.
Na wpół przygotowane ciasto wykładam na stół i wyrabiam ręcznie przez kilka minut; w miarę potrzeby podsypuję mąką. Ciasto ma być miękkie, gładkie, elastyczne i ciepłe w dotyku, powinno ledwo odchodzić od rąk. Wkładam je z powrotem do miski, przykrywam ściereczką lnianą lub bawełnianą i odstawiam w ciepłe miejsce (gdy w domu jest zimno, wstawiam do większej miski wypełnionej ciepłą, ale nie gorącą wodą). Gdy mniej więcej podwoi swoją objętość, wyrabiam ponownie, wkładam do miski i odstawiam na 15 minut. Następnie dzielę na porcje - lubię cienkie ciasto, więc z podanych składników zwykle wychodzą trzy okrągłe blachy - rozwałkowuję, wykładam na teflonową blachę (papier do pieczenia lub tłuszcz nie są potrzebne). Smaruję sosem pomidorowym (pikantny keczup dobrej jakości to moja wersja na leniwe dni), posypuję oregano, układam na wierzchu to wszystko, na co mam akurat ochotę i przykrywam startym żółtym serem lub kleksami mozzarelli.
Piekę kilka minut w temperaturze 200-220 stopni.


Pizza pepperoni z papryką, pieczarkami i brokułami. Fot. Kamila Mianowicz

Oto niektóre z moich ulubionych wersji pizzy:
1.    curry z kurczakiem i ananasem - kawałki piersi kurczaka, kawałki ananasa (może być z puszki) oraz kawałki papryki czerwonej ułożyć na cieście posmarowanym sosem pomidorowym i posypanym oregano; posypać sporą dawką mielonego curry; rozłożyć kawałki mozarelli i posypać niewielką ilością tartego sera, np. cheddara lub liliputa;
2.    klasyczna z peperoni i papryką - plastry kiełbasy peperoni lub chorizo oraz duże kawałki papryki ułożyć na cieście posmarowanym sosem pomidorowym i posypanym oregano; rozłożyć kawałki mozarelli i posypać tartym serem, np. cheddarem lub liliputem;
3.    4 sery - plastry szynki lub pieczarek lub kawałki kurczaka ułożyć na cieście posmarowanym sosem pomidorowym i posypanym oregano; na każdej ¼ powierzchni ciasta rozłożyć: kawałki mozarelli, ser pleśniowy gorgonzola, pecorino oraz parmezan – lub inne gatunki, wg uznania, ale o zdecydowanym smaku – i posypać niewielką ilością tartego sera o neutralnym smaku, np. cheddarem lub liliputem;

Bon appétit Messieurs Dames! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za komentarze :)