Mam to szczęście, że zarówno moja praca, jak i życie prywatne, zmuszają mnie do robienia tego, co lubię najbardziej - czyli podróżowania. To prawda, że czasem jest to maraton z ciężką walizą i nieustające krążenie między lotniskami (nawiasem mówiąc, niekiedy mam wrażenie, że zwiedzam tylko i wyłącznie lotniska...), ale przez większość czasu przemieszczanie się z miejsca na miejsce sprawia mi wielką frajdę. Bardzo lubię być w nowych miejscach, a że jestem odkrywcą z natury, wszystko mnie interesuje i wiele fascynuje, zarówno wielkie miasta, pełne życia, pośpiechu i możliwości, jak i spokojne wioski, położone w środku niczego i pozostające daleko w tyle za współczesnym światem. Uwielbiam odkrywać lokalne smaki i aromaty i zwykle jestem nimi oczarowana (choć w Sankt Petersburgu byłam bliska ogłoszenia strajku głodowego, jedzenie było po prostu paskudne); po powrocie próbuję te smaki i aromaty odtworzyć w domowej kuchni. Zewsząd przywożę niesamowite ilości regionalnych specjałów (co tłumaczy ciężką walizę...) - przypraw, słodyczy, przetworów, serów, czasem także mięsa - jak chociażby mięso renifera z Finlandii - alkoholu i, jeśli tylko mam szczęście trafić wersje angielskojęzyczne, także książki kucharskie (aczkolwiek, co oczywiste, darowałam sobie książkę z Rosji). Poniższe zdjęcia przedstawiają kilka z moich ostatnich trofeów: urocze drobnostki z Irlandii, przewodnik po sztuce kulinarnej z Finlandii i klasyczną książkę z popularnymi przepisami z Austrii.
W Szczecinie mam także swoją ulubioną księgarnię, w której kilka razy do roku - podczas wyprzedaży - zostawiam małą fortunę. Spośród wszystkich kupionych tam książek, te z poniższych zdjęć należą do najczęściej wykorzystywanych. Z pierwszej z nich pochodzi przepis na najlepsze ciasto marchewkowe, jakie w życiu jadłam...
Jednak najcenniejszym i najlepszym, bo najbardziej wszechstronnym i uniwersalnym, źródłem kulinarnych inspiracji jest dla mnie - i tu, sądząc po ilości dostępnych przepisów, blogów, opinii, recenzji i zdjęć, nie jestem ani oryginalna, ani odosobniona - po prostu internet.
Bon appétit Messieurs Dames!
Także lubię podróżować .
OdpowiedzUsuńSuper blog ;)
zapraszam na mój: we-are-freaks.blogspot.com