środa, 24 sierpnia 2011

Pstrąg smażony w głębokim maśle

Wiem, że smażenie nie jest najzdrowszym sposobem obróbki termicznej. Zwłaszcza smażenie w dużej ilości tłuszczu. Nic jednak nie poradzę na to, że od czasu do czasu uwielbiam zjeść rybę - najlepiej dorsza, ale pstrąg też jest wyśmienity - smażoną w kąpieli ze sklarowanego masła, skropioną sokiem cytrynowym i oprószoną solą. Najlepszą rybę przygotowaną w ten sposób jadłam na ubiegłorocznej konferencji, gdzieś w głuszy na Wybrzeżu Słowińskim, i od tamtej pory próbuję odtworzyć ten smak we własnej kuchni wielkości pudełka na buty. Z różnym skutkiem i chyba jeszcze trochę brakuje mi do ideału - tamtego dorsza, świeżo złowionego, usmażono na wiejskim maśle własnej produkcji. Nie mam niestety dostępu do świeżo złowionych ryb, a wiejskie domowe masło dostaję w tak małych ilościach, i tak rzadko, że znika w ciągu jednego dnia jako jedyny dodatek do gorącego pieczywa.
Ale wróćmy do eksperymentów rybnych. Wiem już, że pstrąg jest nieco zbyt delikatny dla tego celu, brakuje mu morskiego posmaku (za którym przepadam), ale cóż zrobić, w okolicy jego jednego sprzedają świeżego... Ale jako surogat spisuje się całkiem doskonale - do tego stopnia, że stał się częstym gościem na stole, częstszym niż wieprzowina, indyk i wołowina razem wzięte.

Fot. Kamila Mianowicz

Składniki (na 1 porcję)
1 sprawiony dorsz
sól
mąka do obtoczenia
sok z połówki cytryny
kostka sklarowanego masła

Rybę myję dokładnie pod zimną bieżącą wodą, osuszam ręcznikiem papierowym i nacieram z wierzchu i od środka solą. Skrapiam mięso łyżeczką soku z cytryny i odstawiam na co najmniej pół godziny.
W głębokiej patelni podgrzewam masło do wysokiej temperatury. Pstrąga obtaczam w mące, strzepując nadmiar przed włożeniem go do gorącego tłuszczu (mąka zapobiega pękaniu skóry). Smażę 12 - 15 minut, w zależności od wielkości ryby. Podaję natychmiast, lekko osączonego z masła, skropionego pozostałym sokiem z cytryny.

Drobna uwaga: przeczytałam gdzieś (zresztą w bardzo wielu miejscach), że ryby powinno się smażyć w całości, razem z głową. Ja jednak nie mogę spokojnie patrzeć w oczy niczemu, co ląduje na mojej patelni, więc obcinam głowę tuż przed smażeniem (w zasadzie to ktoś obcina ją dla mnie).

Bon appétit Messieurs Dames!

3 komentarze:

  1. przywiesc Ci swiezego dorsza w sobote? :D bo do domuuu jade

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale smaczny,uwielbiam rybki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Martuś ! A pewno, że chcę :)
    evita0007 ! ja również :) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za komentarze :)