piątek, 26 sierpnia 2011

Grzanki z patelni

Mimo że do pewnego stopnia cenię sobie życie tymczasowego singla, jest jeden jego aspekt, którego z chęcią bym się pozbyła. I wcale nie chodzi to o samotne piątkowe wieczory, bo te akurat bardzo lubię, ale o produkcję dużej ilości resztek jedzenia. Część zamrażam, część zamykam w słoikach na później, część - zwłaszcza słodkości - rozdaję znajomym. A zupełnie czerstwe pieczywo przeznaczam na grzanki z patelni. Słodka chałka nasączona mieszaniną mleka, jajka i wanilii i posypana cukrem pudrem jest moim numerem jeden, ale zaraz za nią plasują się pikantne minigrzanki z papryką i czosnkiem i plastrem roztopionej mozzarelli. Zwykle wykorzystuję czerstwą bagietkę francuską (a cóż by innego ! :p). W odróżnieniu od chrupiącej bruschetty, pieczywo przygotowane według tego przepisu staje się miękkie i delikatne, z lekko chrupką skorupką.

Fot. Kamila Mianowicz

Składniki (na 8 minigrzanek):
1/4 czerstwej bagietki
1 jajko
pół łyżeczki słodkiej papryki w proszku
szczypta pieprzu cayenne
1 mały ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę
sól, świeżo mielony pieprz
4 średnie plastry mozzarelli, przekrojone na połówki
olej do smażenia 
keczup lub sos pomidorowy
świeży pomidor lub 2-3 pomidorki koktajlowe

W talerzu za pomocą widelca lekko ubijam jajko, dodaję przyprawy (sól, pieprz, pieprz cayenne, czosnek, paprykę) i dokładnie mieszam wszystkie składniki. Masa jajeczna nie powinna być zbyt puszysta.
Czerstwą bagietkę kroję na osiem małych, okrągłych kanapeczek. Nasączam je masą jajeczną z obu stron, do całkowitego jej wchłonięcia (około 30 sekund z każdej strony). Świeże pieczywo się do tego nie nadaje - bardzo szybko wchłania płyn i staje się zbyt miękkie.
Na patelni rozgrzewam olej rzepakowy (łyżkę) i smażę grzanki na rumiany kolor. Temperatura smażenia nie powinna być zbyt wysoka; przypalone jajko staje się praktycznie niejadalne (przynajmniej pod względem smakowym). Po zrumienieniu spodu i odwróceniu na drugą stronę, na każdą grzankę nakładam plasterek mozzarelli. Nieco redukuję temperaturę i przykrywam patelnię pokrywką. Smażę aż do częściowego roztopienia się sera.
Grzanki podaję na ciepło, z kleksem keczupu (sosu pomidorowego) i pomidorami.

Bon appétit Messieurs Dames!

6 komentarzy:

  1. świetny pomysł na stare pieczywo!
    i nic się nie zmarnuje ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Karmel-itko ! czasem specjalnie czekam, żeby pieczywo stało się czerstwe... :)

    pingwinko7 ! rzeczywiście, są pyszne :)
    pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
  3. och zjadłabym takie grzaneczki na dzisiejsze śniadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. shy ! tu-tusiu ! ja też lubię :)
    dziękuję za wizytę, pozdrawiam z deszczowego Szczecina

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za komentarze :)