Jeśli czegoś się naprawdę nauczyłam podczas mojego romansu z Francją to to, że Francuzi jak żaden inny naród opanowali umiejętność ignorowania oczywistych prawd. Na przykład doskonale ignorują zalecenia dietetyków dotyczące śniadania, najważniejszego posiłku dnia, dostarczającego energii ciału i pożywki głowie. Kubka czarnej kawy, jednego crossainta i łyżeczka Nutelli albo dżemu pożywnym śniadaniem przecież nie można nazwać... Zwykle po kilku dniach francuskich śniadań - albo dosłownie małych posiłków, petit dejaneur - moje ciało woła o kanapkę, może z twarożkiem i rzodkiewkami, albo szynką, sałatą i piklami, albo...
Fot. Kamila Mianowicz |
Fot. Kamila Mianowicz |
W domu, w Szczecinie, przez pierwszy tydzień od powrotu nadrabiam brak porządnych śniadań, pochłaniając sandwiche i naleśniki (jak choćby te, te i te), ale potem zaczynam tęsknić. Tęsknić do francuskich śniadań. Bo wszystkie te maślane rogale, słodkie pain au chocolat (chleb z czekoladą), aromatyczne pain aux amandes (chleb z migdałami) są pyszne! To nic, że dwie godziny później jestem znowu głodna - mogę przecież zjeść kanapkę; to nic, że rośnie obwód w pasie - mogę przecież iść do pracy na piechotę; to nic, że w Szczecinie jest tylko jeden sklep (sieć sklepów), w których sprzedają prawdziwy pain au chocolat - mogę sama go zrobić. Podstawą jest ciasto francuskie i kiedyś na pewno spróbuję wykonać je od podstaw, ale jeszcze nie teraz. Jest bardzo praco- i czasochłonne, wymaga cierpliwości, której ja niestety nie mam (choć ostatnie doświadczenia z pralinkami pokazują co innego...) Na razie zupełnie wystarcza mi rolka schłodzonego ciasta ze sklepu - dobrej jakości, z prawdziwym masłem. I tabliczka czekolady deserowej.
Pain au chocolat. Fot. Kamila Mianowicz |
opakowanie ciasta francuskiego (zwykle kupuję schłodzone, ma tę przewagę nad mrożonym, że surowe pain au chocolate można przechowywać w zamrażarce)
12 kostek czekolady deserowej lub innej ulubionej czekolady (czasem można kupić także rurki czekoladowe - są najlepsze)
3 łyżki śmietanki 30%
Czekoladę roztapiam w kąpieli wodnej, pod koniec dodając śmietankę. Odstawiam do przestygnięcia.
Ciasto francuskie rozwijam na blacie kuchennym i dzielę na cztery równe prostokąty. Na każdym prostokącie umieszczam po dwa paski masy czekoladowej, równoległe do krótszych boków, mniej więcej dwa centymetry od brzegów. Zawijam ciasto w taki sposób, aby utworzyć podłużną bułeczkę.
Piekę 15 minut w temperaturze 230 stopni.
Bon appétit Messieurs Dames!
wspaniałe... również miło wspominam francuskie słodkości, a ten wypiek ze względu na czekoladę, należy do moich ulubionych :-)
OdpowiedzUsuńAch,jak ja uwielbiam Francje! i jej slodkie sniadania,swietne!
OdpowiedzUsuńKasiu, Monisiu ! rzeczywiście, francuskie śniadania uzależniają jak mało co! pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJa, choć pain au chocolat uwielbiam, no i mieszkam już jakiś czas we Francji, przyznam, że rzadko mam na niego ochotę na śniadanie. Ale, może tak jak Ty, kiedyś jeszcze pożałuję i zatęsknię;) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńasix ! gdy jestem we Francji, po kilku dniach marzę o polskim pożywnym śniadaniu, ujawniają się ponad dwudziestoletnie nawyki :)
OdpowiedzUsuńdlatego doskonale Cię rozumiem.
No zobaczymy, właśnie się pieką :D
OdpowiedzUsuńPS: Bardzo fajny blog! Zaglądnę tu ponownie :)
Daria