wtorek, 9 sierpnia 2011

Confit de canard du Sud-Ouest czyli kaczka na sposób francuski

To bardzo niesprawiedliwe, że jeden kraj jest w posiadaniu wszystkich możliwych największych dobrodziejstw świata - butli przedniego wina, desek najlepszych serów, niezliczonych zamków nanizanych na sznury szmaragdowych rzek, złotej oliwy z oliwek, metropolii tętniących życiem, małych wiejskich miasteczek, w których życie płynie leniwie i w których nawet oddycha się wolniej, wąskich dróg między winnicami na wzgórzach, ciepłego wiatru znad Morza Śródziemnego i lodowatej wody w alpejskich strumieniach. Francja to moje ulubione miejsce na świecie, nigdzie indziej nie czuję się bardziej w domu, nigdzie indziej nie pasuję tak doskonale, donikąd tak chętnie nie wyjeżdżam i znikąd tak niechętnie wracam. Zwłaszcza, gdy brzuch mam pełny jak skarbiec Fort Knox.
Gdyby ktoś zapytał mnie o ulubioną francuską potrawę, to nie otrzymałby jednej odpowiedzi. Lubię prawie wszystko - oprócz musztardy oczywiście (moja awersja jest w pełni zrozumiała i wytłumaczalna, toż to ani kolorem nie zachwyca, ani konsystencją, a smak jest po prostu tak obrzydliwy, że nie jestem w stanie znaleźć słów na jego opisanie). Jednakże szczególne miejsce w moim sercu, które zresztą najpewniej znajduje się w miejscu żołądka, zajmuje le Confit de Canard du Sud-Ouest czyli francuska kaczka na sposób południowo-zachodni. Wiem, wygląd otwartej puszki jest nieszczególny, za to smak gotowej potrawy... boski ! Mięso jest jednocześnie soczyste i chrupiące, delikatne i zdecydowane, proste i wyrafinowane. Bardzo dobrze oddaje nieskomplikowany ale jednocześnie wielowymiarowy charakter francuskiej kuchni, która najbardziej na świecie ceni prostotę i przednią jakość produktów.

Fot. Kamila Mianowicz

Oczywiście kaczkę można przygotować samemu - zakonserwowanie mięsa w dużej ilości kaczego tłuszczu jest dziecinnie proste - ale zwykle sięgamy po gotowy produkt. I bynajmniej nie przemawia przez nas lenistwo (a w każdym razie nie zawsze), tylko świadomość, że po otwarciu puszki i podsmażeniu mięsa na bardzo gorącym grillu otrzymamy danie godne królów - i to w niecałe 15 minut.

Fot. Kamila Mianowicz

Składniki:
pół kilograma małych młodych ziemniaczków
puszka canard confit
pół łyżki świeżego tymianku
świeży liść laurowy, drobno posiekany
sól, pieprz

Ziemniaki dokładnie myję i podgotowuję w mundurkach w osolonej wodzie na półtwardo.
Kaczkę razem z tłuszczem przekładam do dużego rondla i podgrzewam na małym ogniu, aż tłuszcz całkiem się rozpuści i stanie się przezroczysty. Zdejmuję z ognia. Przekładam kawałki kaczki na mocno rozgrzanego grilla lub patelnię, lekko osączając z tłuszczu, i grilluję lub smażę, aż zewnętrzna warstwa mięsa stanie się chrupiąca. Najbardziej lubię właśnie chrupkie kawałki mięsa, dlatego pilnuję, aby kaczka się nie przypaliła i w razie potrzeby dodaję łyżkę lub dwie tłuszczu.
Na osobnej patelni podgrzewam trzy łyżki kaczego tłuszczu, wrzucam podgotowane ziemniaki i smażę na złoty kolor (około10 minut). Pod koniec smażenia dodaję przyprawy. Skórka staje się chrupiąca i aromatyczna, kryje miękkie ziemniaczane wnętrze, doskonale pasujące do kaczki.

Bon appétit Messieurs Dames! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za komentarze :)